Życie bez życia.
Pani Halina upadła. Była mocno obolała.
Z trudem poruszała się po mieszkaniu.
Stare dolegliwości obsiadły ją jak wróble drzewo.
Zmarła jej sąsiadka i przyjaciółką zarazem.
Opiekunka wyjechała.
Sąsiedzi wyprowadzili się.
Syn zapomniał zupełnie, że ma już 86 lat.
Pierwszy raz od dawna Halina poczuła, jak oblewa ją zimny strach.
Jej starszy mąż chrapał cichutko obok.
Pani Alina najlepsza pielęgniarka jaką znam, od czasu gdy dusìł ją covid jak wąż boa, z niepokojem myślała o powrocie do pracy. Strach złamał jej serce, na myśl że ma wrócić do epicentrum zarazy.
Napełzały coraz to mocniej na nią myśli, by rzucić pracę w szpitalu na zawsze.
Dzisiaj siedzą te dwa zadowolone kocury i pijemy kawę.
Nie jest łatwo uratować komuś życie.
Jeszcze trudniej tchnąć w nie trochę siły i wiary, że ma to sens.
Oglądam zdjęcia moich Pacjentów z parków, wesel, chrzcin wnuczek.

Ani szkiełkiem ani okiem.

Jak tam Twoje drzewo?
Może Ci się spodobać

Inny świat.
7 lutego 2022
Puszka Pandory
22 lipca 2020