
Tak sobie myślę, że gdyby opisać kobietę zawartością jej torebki…
Mam w torebce 30 cm metalowej listwy,
którą bezskutecznie poszukuję
do siedziska pod oknem.
Solidną kolekcję masek w różnym rozmiarze i drobne przekąski moich dzieci.
Chusteczki, żele i 30 długopisów.
300g kluczy.
Różaniec ojca Pio na wypadek…
Peny. Różne leki na wypadek…
Zagubione faktury.
Niezapisane notesy.
Czasem podręcznik do angielskiego syna.
Dokumentów cała masa: bardzo potrzebnych.
Sezonowo kasztany, liście, kamienie.
Do szkoły.
Czasem całkiem jadalne bakalie.
Przy odrobinie czasu i woda.
Pulsoksymetr. Pieczątka.
Stetoskop.
Czasem śrubokręt lub zapakowany skalpel.
Ładna pocztówka. Laurka.
Jak zawsze schowane w 7 przestrzeni
okulary.
I człowiek dźwiga ten świat
codziennie.
Potrzebny/niepotrzebny
ale dźwiga.
Próby zmniejszenia gabarytów torebki
nie udane.
Cóż jakie, życie taka torebka.
A Ty kochana, co tam dźwigasz?

Czerwone światło

No masz.
Może Ci się spodobać

Złapać łyk powietrza i żyć.
13 listopada 2019
O tempora, o mores!
3 stycznia 2021