geriatria

Nie liczyć godzin i lat.

Dwudziesta, parny lipcowy dzień. 

Powoli wciągam dzieci pod górkę.

Ustroń, pełnia lata. W dzielnicy sanatoria huczą jak pełne ule.

Nagle słyszę,  radosne piski, krzyki. 

Cztery Panie rozbawione, umalowane. Błyszczą koronkowe buźki, sandałki na obcasach. 

Każda plus minus 80 wiosen.

Dansing do 22.00 

I kto ma za dużo lat. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *