
Kózki akrobatki
Znam przynajmniej 10 dziarskich starszych Pań, które niczym akrobatki, balansują każdego dnia na stołeczkach, taboretach, wspinają się po meblach i parapetach. Zupełnie jakby 90 lat i chodzenie z balkonikiem ich nie dotyczyło. Młode duchem, bez żadnych ograniczeń. Niezależne w każdym calu.
Nie jestem w więzieniu! Zaprotestowała Starsza Pani na wieść, że planujemy zamontować czujnik otwierania okna i kamerkę.
Bilans ostatniej akcji – otwarte mimo swoich 40 kilo ogromne i ciężkie okno – kijkiem zakończonym gwoździem. Pacjentka odłożyła balkonik i wspięła się na wysoki parapet i połową ciała wyglądała za okno. Efekt: zapalenie płuc i stłuczenie mostka (akcja zakończona upadkiem).
Nie licząc już wcześniejszych wybryków zakończonych wybitym barkiem, zdarciem skóry z podudzia…
A balansowanie na jednej nodze, stojąc na taborecie, aby zabić gazetą muchę… upadek zakończony złamaniem kości miednicy.
Po każdej akcji niczym komandos, starannie zakrywała milczeniem okoliczności zdarzenia.
Cud, że wychodziła z tego cało i dzięki ogromnej pracy córki, dokarmiana, opiekowania powracała do swojej dziarskiej formy.
Oczywiście przebywanie z opiekunką nie wchodzi w grę, bo jest zdrowa. Tłumaczenia i prośby na nic.
Kózki akrobatki są zbyt niezależne, aby kogoś posłuchać.
I choć przysłowie mówi: żeby kózka nie skakała toby nóżki nie złamała.. Nie dociera.
Pozostaje nam tylko likwidować bariery architektoniczne, przewidywać różne pomysły i kochać te kózki z całych sił. Miłego dnia!
Może Ci się spodobać

Puszka Pandory
22 lipca 2020
Odrealnienie.
25 lipca 2021