geriatria

Kiedy idę ubrana w spokojną minę nikt nie wie:

O zagubionym kablu do drukarki w dniu sprawdzianu córki online.
O milionie telefonów zatroskanych i schorowanych ludzi.
O gotowaniu o 23.00.
O robieniu 12 kanapek o 6.00.
O barku co boli, bo pionizowalam starowinkę.
O geriatrii jak domek z kart.
O smutnych oczach pielęgniarki.
O krzywym spojrzeniu przedszkolaki.
O samochodzie, który nie ruszył, bo za zimno.
O budowlańcach zaspanych i markotnych.
O straconych nadziejach.
O odzyskanych marzeniach…

Taki mam dzisiaj ciąg czerwonych świateł.
Można by wymieniać.

I wiesz co?
Poukładam to sobie.
Jak układam codziennie pranie.
Starannie wyprasuję i położę
Głęboko w głowie.
Poczekam na lepszy czas.

U mnie?
Dobrze.
Dziękuję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *