
Grymas bólu.
17 listopada 2020
Starsza Pani wstrzymuje oddech.
Najdelikatniej jak potrafię ściągam opatrunek. Głęboka, wypełniona martwą tkanką rana.
Odleżyna. Piekło na ziemi.
Martwą za życia, nie jest być łatwo.
Rana pali jak przypalanie ogniem.
A obok druga i trzecia. Siedzą na skórze jak kratery. Wulkany bólu.
Dajemy zastrzyk przeciwbólowy.
Ostrożnie zakładamy opatrunek.
Teraz zmiana pozycji.
Regulacja materaca przeciwodleżynowego.
Dobra dieta. Zmiana terapii.
Szczegółowy rozpis opieki.
Przytulanie, pocieszenie.
Będzie dobrze.
Trzeba czasu.
Czasu, uwagi, dobrej opieki, dobrego leczenia. Drugiego człowieka.
Czas leczy rany.
Ale tylko wtedy gdy o właściciela tych ran zadbamy.
Otulimy opieką.
To wtedy czas leczy rany.

Poprzedni
Sztuka sadzenia, sztuka przetrwania.

Nowszy
Zawsze jest małe zamieszanie
Może Ci się spodobać

Nie liczyć godzin i lat.
9 lipca 2020
Gdyby na chwilę zamknąć oczy i pomyśleć…
13 kwietnia 2021